Geoblog.pl    jbloko    Podróże    Tajlandia - Laos - Kambodża 2014    Podróż nocnym pociągiem
Zwiń mapę
2014
17
lis

Podróż nocnym pociągiem

 
Tajlandia
Tajlandia, Chiang Mai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9779 km
 
Niedziela 16 listopada upłynęła na relaksie, pakowaniu, drobnych zakupach, przygotowywaniu do drogi, pogawędkami z nowymi gośćmi Tooma (np. bardzo interesujacej rozmowie o Nowej Zelandii z facetem o podobnym wieku, Hamishem, operatorem filmowym, który jest w samotnej podróży poza krajem od 18 lat... co jakis czas wykonującym zlecenia filmowe, czasem pracującym jako nauczyciel angielskiego - tu chwalił Kolumbię... obywatel świata).

O godz. 19 opuszczam mieszkanie i żegnam Tooma, który wraz z innym gościem z Kanady odprowadził mnie do autobusu. Pociąg odjeżdża planowo o 20:08. Na pożegnanie Toom kupił mi jeszcze owoce... śmiałem się, że troszczy się o swoich gości jak mama (innym razem np. wybiegł za chłopakami żeby im donieść peleryny na deszcz, na wszelki wypadek...) Wypłynąłem na szerokie i głębokie wody - wyposażony jeszcze od Tooma w ręcznie napisaną ściągawkę: podstawowe zwroty po tajsku, polecane warzywne dania do jedzenia (spróbowania) napisane też po tajsku gdybym nie mógł się dogadać po angielsku, a także kontakty do 2 znajomych osób z Chiang Mai, z którymi może mógłbym się spotkać, pogadać, coś się dowiedzieć, zwiedzić miasto... Od teraz byłem już zdany tylko i wyłącznie na siebie.

Na stacji było ciemno, pociąg był opóźniony, poinformował mnie o tym zawiadowca, który widząc mnie jako jedynego turystę, od razu sie zainteresował (to nie była stacja początkowa, pociąg miał stać bardzo krótko, ważne było, żeby się dobrze ustawić). Dobrze, że w porę się zorientowałem, że pociągi tu też jeżdżą lewostronnie, bo początkowo usadziłem się po stronie toru prowadzącego w przeciwnym kierunku, co centrum Bangkoku :-) Gdy opóźniony 20 minut pociąg wjeżdżał na stację, przyjazny zawiadowca popilotował mnie gdzie mam wsiadać. Miłe to było, wcześniej przejeżdżał inny pociąg, a że nie są opisane, łatwo można byłoby się pomylić i wsiąść do nie tego co trzeba...

Około godz. 10 rano nocny pociąg z Bangkoku wjechał na końcową stację w Chiang Mai. Noc nie była lekka: pomimo kuszetki chyba niewiele spałem, dobrze że miałem słuchawki z mp3 a potem stopery do uszu, które i tak niewiele pomagały. Całą drogę słychać było dochodzące z podwozia wagonu przeraźliwe piski, jakby coś sie zużyło, metal o metal ocierał się niemiłosiernie drążąc i przeszywajac bębenki w uszach.. Rano jeszcze w pociągu można było zamówić śniadanie: kawa, dwa plastry ananasa, jajecznica albo ciastka... albo cos tajskiego, np. zupe z makaronem (takie jedzą śniadania).

Z mapy wydawało się, że do centrum ze stacji nie jest daleko, ale gdy wreszcie doszedłem do murów i bramy Starego Miasta, byłem już mocno zmęczony, następnym razem wziąłbym podwózkę, np. bardzo popularnymi tutaj czerwonymi furgonetkami zwanymi songtaw (wielo-osobowe tanie taksówki zabierające do ok. 10-12 osób, a może i więcej...) pewnie nie wydałbym wiecej niż 5 zł, ale cóz, chciałem trochę ruchu po nocy w pociągu - to dostałem co chciałem. Spocony jak prosiak, szukałem kwatery, której namiary dostałem od Tooma. Pytałem po drodze, dzwoniłem i to nie pomagało. Następnym razem warto chyba wziąć jakiś stary smartfon na lokalną kartę i posłużyć się nawigacją. Wreszcie dotarłem: kwatera nazywa się KIKI's Guesthouse od imienia właścicielki.

Po zakwaterowaniu zadzwoniłem do Aimee, znajomej Tooma. Miałem szczęście, bo akurat była w mieście i miała 2-3 godziny wolnego. Przyjechała po mnie skuterem i pojechaliśmy w okolice bazaru i salonu masażu jej znajomej. Przy okazji zachęcano mnie na Rybne Spa, czyli małe rybki robiące peeling stóp, czyli obryzajace stopy ze skóry :-) Najpierw wspólny lunch na bazarze Sampet (makaron ryżowy z warzywami i curry - pyszności za 2 zł). a jako zakąska - czipsy z prażonej świńskiej skóry... tym razem głupio było nie spróbować i co ciekawe, smakowały jak nasze ziemniaczane. Tylko ta nazwa i wyobraźnia przeszkadza... Jednak na pewno nie dam sie namówić na grillowane / smażone insekty, pająki czy skorpiony, które co chwila widziałem w Bangkoku. Potem Aimee opowiedziała mi i zapisała ciekawsze miejsca i atrakcje do dobaczenia w mieście. Na koniec dnia długo wyczekiwany tradycyjny tajski masaż, a nawet dwa :-) godzina kosztuje 18-20 zł, a pewnie normalnie taniej bo to ceny dla turystów. Dowiedziałem się, że w jednej ze świątyń można zostać "wymasowanym" przez mnichów pałkami z tekowego drzewa. Koszt 12 zł/h. Podobno ból jest taki, że prawie każdy znajduje swoje granice wytrzymałości... może się skuszę... Inna ciekawostka, można iść do miejsca koło więzienia, gdzie masaż wykonują wieźniowie / więźniarki - w ramach resocjalizacji i zarobienia na przepustkę :-) Są także salony masażu, gdzie pracują byli a już doświadczeni więźniowie. Ciekawe o czym tu zagadać w czasie masażu? za co siedzisz/łeś/łaś?

Chiang Mai jest głównym miastem Północnej Tajlandii, położonym 700 km na północ od Bangkoku, nad rzeką Ping, w kotlinie pośród gór porośniętych zieloną dżunglą, objętych ochroną przez liczne parki narodowe. Miasto nazywane jest często "Różą" albo "Perłą Północy" i obfituje w wiele atrakcyjnych miejsc. 90 km na południowy zachód znajduje się najwyższy szczyt Tajlandii - Doi Inthanon (2 565 m npm), na który można wejść malowniczym górskim szlakiem z pięknymi wodospadami.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (19)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
Dapi
Dapi - 2014-11-20 14:17
no i nie bolały prażynki ze świńskiej skórki? Wywołałeś uśmiech na mojej facjatce. Dziewczyna to zawsze potrafi namówić - na skórkę też :-)))
 
 
jbloko
Jacek Buko Loko
zwiedził 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 26 wpisów26 7 komentarzy7 406 zdjęć406 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
11.11.2014 - 16.12.2014